Popyt na samochody jest aktualnie ogromny. Polacy rozglądają się za używanymi pojazdami, bo na nowe trzeba długo czekać. Wszystkiemu winien światowy kryzys dostępności półprzewodników. Nie każdemu jest na rękę dłuższy czas oczekiwania, więc szuka dobrego auta na rynku wtórnym. A tu czeka niespodzianka – używane samochody drożeją. Eksperci z Yanosik Autoplac komentują sytuację.
Na nowe auta można czekać nawet rok!
Pandemia COVID-19 znacznie wpłynęła na nawyki zakupowe Polaków oraz na ich chęć posiadania nowego samochodu. Zwłaszcza, że w jej czasie dostępność nowych pojazdów została mocno ograniczona, a nawet… zaczęło ich brakować przez wstrzymane produkcje.
Obecnie nie jest lepiej, na niektóre pojazdy wciąż trzeba długo czekać, a jedyną alternatywą jest zakup innego modelu, który aktualnie jest dostępny lub kupno wcześniej wybranego, ale w okrojonej wersji wyposażenia.
- Globalny kryzys braku dostępności niezbędnych półprzewodników jest wciąż bardzo mocno odczuwalny w branży motoryzacyjnej. Wpływa na dostępność nowych samochodów, a także na zminimalizowanie oferty ich wyposażenia. Nowoczesne pojazdy bardzo mocno opierają się na digitalizacji – wiele systemów działa wyłącznie dzięki częściom elektronicznym, chipom i innym podzespołom. Jeśli ich brakuje, to do dyspozycji pozostaje wyłącznie podstawowa wersja wyposażenia nowego pojazdu, która nie zawsze zadowala klienta – komentuje Marcin Korzeniewski, Yanosik Autoplac
Ci, którym zależy na lepszej wersji wyposażenia samochodu lub nie chcą czekać na nowe auto kolejny rok, intensyfikują swoje poszukiwania na rynku wtórnym. A tutaj czeka ich niespodzianka, dostępność aut jest mocno ograniczona, a ich ceny… rosną.
Zapotrzebowanie wciąż rośnie
Rynek wtórny samochodów przeżywa prawdziwe oblężenie od 2020 roku. Podnosząc się po pierwszej fali pandemii, w której wstrzymano możliwość importowania samochodów z zagranicy, obecnie już odbudowuje swoją pozycję, jednak aut wciąż jest mało.
- Firmy flotowe ze względu na brak dostępności nowych pojazdów przedłużają umowy wynajmu długoterminowego, a to mocno wpływa na ograniczenia w podaży pojazdów używanych oraz wzrost cen dostępnych samochodów – komentuje Marcin Korzeniewski, Yanosik Autoplac
Niestety ceny używanych pojazdów wciąż będą rosły. Jeszcze w 2019 roku sześcioletni Golf z rocznika 2013 kosztował przeciętnie ponad 39 tys. zł, obecnie bliźniaczy model, wyprodukowany w 2015 roku, kosztuje już ponad 50 tys. zł.
Jeszcze większe wzrosty cen można zaobserwować w segmencie młodszych samochodów, zwłaszcza gdy na rynku pojawiły się nowsze wersje konkretnych modeli. Tutaj wzrost cen sięga nawet ponad 50%.
Czy auta będą tańsze w przyszłości?
Sytuacja podaży nowych samochodów miała się poprawić jeszcze w tym roku. Niestety, eksperci z branży jasno podkreślają, że kryzys dostępności podzespołów będzie jeszcze mocno odczuwalny, przynajmniej do końca 2022 roku. Poza kryzysem, obecna sytuacja gospodarcza i polityczna na świecie również wpływa na ceny, zwłaszcza samochodów używanych.
- Nowe pojazdy wciąż czekają na zamontowanie układów elektronicznych, przez co ich dostępność jest mocno ograniczona. Natężenie kryzysu dostępności półprzewodników zaczyna stopniowo maleć, ale sytuacja pogarsza się przez niedobór surowców niezbędnych do produkcji, których ważnymi eksporterami jest Ukraina oraz Rosja. To niestety oznacza kolejne przestoje i wzrost kosztów produkcji, a tym samym wzrost cen nowych samochodów. A jeśli nowe samochody drożeją, to naturalnym efektem będą również kolejne podwyżki cen aut na rynku wtórnym – mówi Marcin Korzeniewski, Yanosik Autoplac
Wszystko wskazuje na to, że Polacy wciąż będą musieli borykać się z wysokimi cenami samochodów, zarówno używanych, jak i nowych. Dodatkowym problemem są aktualne ceny paliw i koszty utrzymania auta.
Rozwiązaniem problemu są… elektryki?
Zdaniem PSPA oraz PZPM liczba aut elektrycznych w Polsce wzrośnie do 300 tysięcy, do końca 2025 roku. Obecnie jest ich zaledwie 40 904, z czego BEV to 20 167 sztuk. Najwięcej elektryków stanowią hybrydowe samochody osobowe i dostawcze, które najchętniej kupowane są przez przedsiębiorców i firmy.
Koszt utrzymania pojazdu elektrycznego jest znacznie niższy, aniżeli pojazdu zasilanego benzyną. Jednak koszt zakupu nowego elektryka wciąż jest wysoki. Ponadto wielu Polaków ma wciąż obawy przed ekologicznymi pojazdami, zwłaszcza w zakresie ich ładowania. Nauczeni szybkiego tankowania na stacji, boją się, że w trasie bateria pojazdu elektrycznego się rozładuje i będą musieli spędzić na stacji ładowania (o ile znajdą taką w okolicy) mnóstwo czasu. Kolejną, po tej obawie, jest właśnie ta dotycząca dostępności punktów ładowania elektryków. Zdaniem Polaków wciąż jest ich za mało, żeby móc się przekonać do bezproblemowej jazdy autem elektrycznym.
Zakup samochodu elektrycznego może również być skomplikowany, bowiem te pojazdy mają jeszcze więcej elektronicznych podzespołów, na które trzeba czekać. Tak więc koło się zamyka. Zdaniem ekspertów z Yanosik Autoplac, nie ma co załamywać rąk, a szukać dobrego auta na rynku wtórnym.
- W obliczu braku dostępności nowych aut i ograniczonej dostępności pojazdów używanych, mogę powiedzieć, że oferty z Autoplac spotkały się z ogromnym entuzjazmem dealerów oraz handlarzy samochodowych. W naszej platformie nie brakuje atrakcyjnych ogłoszeń sprzedaży samochodów używanych, a już wkrótce będziemy również oferować dostęp do pojazdów z zagranicy w postaci ogłoszeń oraz aukcji. Umożliwi to rozbudowanie katalogu używanych aut sprzedawcom, a tym samym odpowie na ogromne zapotrzebowanie zakupowe Polaków – zdradza Marcin Korzeniewski, Yanosik Autoplac
Sytuacja w branży motoryzacyjnej jest wciąż napięta. Polacy szukają samochodów, a tych niestety wciąż brakuje. Nowe auta nie są dostępne od ręki, a używane wciąż drożeją. Czy obecny czas jest lepszy dla sprzedających, aniżeli kupujących? Z pewnością, jednak w pamięci Polaków wciąż obecna jest pierwsza fala pandemii i brak możliwości swobodnego podróżowania dla tych, którzy auta nie mieli. Chcąc nadrobić ten czas są nawet skłonni zapłacić więcej za auto używane, aniżeli czekać na nowy pojazd z salonu samochodowego.